7 kwietnia 1941 r. zmarł w więzieniu w Nowym Sączu ks. Adam Sekuła – wikariusz z Dobrej, aresztowany przez Niemców. Jako oficjalną przyczynę podano \”udar serca\”. Jak było naprawdę? Kim był ten niepokorny kapłan? Jego sylwetkę przedstawia niniejszy artykuł.
Adam Sekuła przyszedł na świat 10 grudnia 1913 r. w Nawojowej, w rodzinie Konstantego i Genowefy Poręba. Gimnazjum ukończył w Nowym Sączu. Następnie studiował teologię w Tarnowie i w tym mieście przyjął święcenia kapłańskie. Otrzymał je 29 czerwca 1938 r. z rąk bpa Franciszka Lisowskiego.
Pierwszą placówką młodego wikarego była parafia w Radomyślu Wielkim. Tam zastał go wybuch II wojny światowej. Nie mogąc patrzeć na okrucieństwa i bestialstwo okupanta, prędko zaangażował się w działalność konspiracyjną oraz został kapelanem lokalnego oddziału AK. Ówczesny administrator diecezji tarnowskiej, bp Edward Komar, zakazał mu tej działalności. Dla bezpieczeństwa przeniósł go też na drugą stronę diecezji – do Dobrej. Nastąpiło to 5 czerwca 1940 r. Tam ks. Sekuła zyskiwał szacunek i uznanie parafian, okazując życzliwe podejście oraz gorliwie pracując duszpastersko. Umiał zjednać sobie dzieci, młodzież i starszych każdego stanu – ludność wiejską i inteligencję w szkole.
Od stycznia 1941 r. pozostał na ok. dwa tygodnie sam na dobrzańskiej placówce – władze niemieckie aresztowały wówczas proboszcza, ks. Edwarda Wojtusiaka, a administrator nie został jeszcze wyznaczony. Jakaż była radość młodego wikarego, gdy 12 lutego 1941 r. do Dobrej zawitał w charakterze administratora jego dawny profesor i ojciec duchowny z tarnowskiego seminarium – ks. Wawrzyniec Gnutek. Zanim to jednak nastąpiło, ks. Sekuła sprawnie zarządzał parafią. Uczył w trzech szkołach, zaopatrywał chorych, których w tym czasie było wyjątkowo dużo. Po aresztowaniach styczniowych ludzie także chętnie garnęli się do kościoła, na nabożeństwa i do spowiedzi. Każdemu z tych zadań był w stanie sprostać, mimo młodego wieku. Niemalże od razu po przybyciu do Dobrej zaprowadził w tutejszej parafii Bractwo Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa, a jako administrator po aresztowaniu ks. Wojtusiaka, tzw. Godzinę Świętą. Boże Serce było mu szczególnie bliskie, często poświęcał mu kazania. Ludzie go słuchali, gdyż mówił rzeczowo, ale też prosto, zawsze był przygotowany. Katechetą też był oddanym – mimo wojennej zawieruchy po każdej lekcji prowadził dzieci do kościoła na krótką adorację.
Ks. Adam Sekuła miał duszę naukowca. Przystał na propozycję ks. Gnutka, aby w wolnych chwilach zająć się nauką. Gdy wracał z Krakowa z maszyną do pisania, którą po przeszukaniu mieszkania w Radomyślu musiał oddać do naprawy, był pełen zapału, by faktycznie zacząć pracować nad jakąś naukową rozprawą. Wiedział bowiem, że w poprzedniej parafii oddział partyzancki został wykryty i rozwiązany. Aresztowania tam jednak minęły i wydawało się, że nastał względny spokój.
Niestety mylił się bardzo. W czwartek 27 lutego 1941 r. wrócił po południu ze szkoły w Porąbce, gdy nagle do drzwi plebanii w Dobrej zapukał mężczyzna ubrany w czarny płaszcz i buty z cholewami. Okazał się nim Górka – pomocnik szefa sądeckiego gestapo, Hamana. Po rozmowie z ks. Gnutkiem oraz, na osobności, z ks. Sekułą, aresztował młodego kapłana, wyprowadzając go z plebanii. Wikariusz szedł opanowany, zdążył poprosić jeszcze proboszcza o walizkę i przekazał mu, iż do Radomyśla wysłał intencje mszalne.
Z Radomyśla przysłany został wysłannik oddziału partyzanckiego, by ostrzec ks. Adama Sekułę, iż Niemcy mają go na celowniku. Minął się z aresztowanym o kwadrans. Wikariusz dobrzański został przewieziony do Nowego Sącza, do więzienia. Nie wiedział, że Niemcy znają jego nazwisko i rolę w radomyślańskiej organizacji – został wydany prawdopodobnie przez dowódcę oddziału. Przesłuchania rozpoczęły się około połowy marca 1941 r. 7 kwietnia do kancelarii parafialnej dotatła smutna wiadomość: \”Ksiądz Sekuła zmarł na udar serca\”. Posłaniec dodał tylko jeszcze: \”My wiemy, co to znaczy na… udar serca\”. Zdanie to było jednoznaczne – wikariusz z Dobrej został zamordowany.
Gdy wiadomość ta rozeszła się po Dobrej, ludzie niedowierzali. Pytali administratora, ks. Gnutka, czy to prawda. Podczas mszy 8 kwietnia, gdy modlono się o spokój jego duszy, po dobrzańskiej świątyni niósł się głośny szloch.
Z późniejszych opowiadań współwięźniów wynika, iż ks. Sekuła miał być przesłuchiwany trzy razy. Po ostatnim przesłuchaniu miał zostać przyniesiony nieprzytomny do celi. Krążyły pogłoski, iż pobił przesłuchującego go gestapowca. Ks. Wawrzyniec Gnutek podaje jednak, iż wierzy, że wikariusz nikogo nie wydał. Miał mu sam powiedzieć, że choćby go wzięli, [Niemcy] nie dowiedzą się niczego od niego. Nie wiadomo, niestety, co tak naprawdę się wydarzyło. Tak samo, jak nie wiadomo, kiedy dokładnie zmarł ks. Sekuła. Wiadomość nadeszła 7 kwietnia, a są podejrzenia, iż mogło to nastąpić wcześniej. Nie wiadomo też, gdzie został pochowany. Jego nazwisko widnieje na tablicy poświęconej walczącym księżom kapelanom w kościele parafialnym w Radomyślu Wielkim.
Oprac. A. Cieślik
Bibliografia:
A. Nowak, Słownik biograficzny kapłanów diecezji tarnowskiej 1786 – 1985, t. 4: R-Ż, Tarnów 2004, s. 52.
W. Gnutek, Mój nieodżałowanej pamięci wikary ks. Adam Sekuła, \”Currenda. Pismo Urzędowe Diecezji Tarnowskiej\”, r. 91 (1941), nr 5, s. 236-245.