Sytuacja społeczno-gospodarcza w Galicji na przełomie XIX i XX w., powszechna bieda i kryzys, stały się przyczynkiem do wielkiej emigracji chłopstwa. Kierunkiem były głównie Stany Zjednoczone. Emigrowano „za chlebem”, by zapewnić godne życie sobie i swoim rodzinom. Często w długą podróż wyruszał jeden członek rodziny, a gdy już udało mu się zaaklimatyzować na nowym kontynencie, sprowadzał pozostałych jej członków. Nie mogła to jednak być podróż w ciemno – ówczesne amerykańskie prawo wręcz nakazywało, by imigranci przybywali „do kogoś”. W takich właśnie okolicznościach, w 1907 r. na amerykańskiej ziemi znalazł się Franciszek Michałek z Chyszówek. Jaka była jego historia? Czy jego rodzina dołączyła do niego? O tym w poniższym artykule. Został on oparty na wspomnieniach nadesłanych przez Marka Michałka, mieszkającego obecnie w Stanach Zjednoczonych, prawnuka Franciszka, wnuka Józefa i syna Marcina, również tutaj opisanych. Autor opracowania wyraża serdeczną wdzięczność za podzielenie się historią oraz fotografiami.
Franciszek Michałek urodził się w Chyszówkach w 1880 r., w chłopskiej rodzinie. Jego dom znajdował się pod numerem 124. Nieznane są jego losy w pierwszych trzech dekadach życia. Prawdopodobnie mógł być żołnierzem armii austriackiej. Mając 27 lat i widząc okoliczną biedę, postanowił udać się do Stanów Zjednoczonych. Zapewne była to trudna decyzja dla młodego chłopaka. W Ameryce miał jednak wuja, Stanisława Piaskowego, który zapłacił za podróż młodego Franciszka. A była to podróż niełatwa – z Chyszówek zapewne furmanką został zawieziony na stację kolejową w Dobrej, skąd pociągiem dostał się do Chabówki, by tam przesiąść się do pociągu w kierunku Krakowa. Tam wsiadł do pociągu do Mysłowic (55 km), by wreszcie kolejnym pociągiem przejechać 500 km do Berlina, a stamtąd jeszcze 325 km do Bremy, skąd 23 września 1907 r. wypłynął parostatkiem „SS Cassel”. Finał tej podróży miał miejsce dopiero 9 października, kiedy statek przybył do portu Baltimore w stanie Maryland. Celem Franciszka było jednak Chicago, w którym mieszkał jego wuj, Antoni Piaskowy. Czekała go więc jeszcze jedna podróż pociągiem, ok. 1000 km. A miał przy sobie jedynie 5 dolarów, co odpowiadało ok. 24 zł.
Ostatecznym celem Franciszka było Chicago, gdzie mieszkali jego wujowie, Antoni i Stanisław Piaskowy, bracia jego matki, Katarzyny, która z kolei została w Polsce, w Dobrej. Co ciekawe, wielu rodaków, którzy w podobnym okresie opuścili nasze tereny, zamieszkało w jednej dzielnicy. I tak w niewielkim domu przy 2650 W 24th Place w 1907 r. mieszkało 7 osób: bracia Piaskowi z rodzinami, do których dołączył Franciszek oraz osoby o rodzimych nazwiskach: Smoleń i Michocek [może Michorczyk? – przyp. A.C.].
Gdy Franciszek już się zaaklimatyzował, a nawet zapewne podjął pracę w Ameryce, niecały kilometr od jego domu osiedliła się, w mieszkaniu swojego kuzyna W. Ranosza, przy 2424 W 24th Place, Marianna Drąg. Pochodziła z Kasiny Wielkiej, gdzie urodziła się 15 kwietnia 1884 r. Jej przybycie do Chicago miało miejsce w marcu 1910 r. Ta drobna szatynka o brązowych włosach i szarych oczach, licząca zaledwie 160 cm szybko zwróciła uwagę niewiele od niej wyższego (165 cm) ciemnego blondyna o brązowych oczach, mówiącego w jej rodzimym języku polskim. Para zakochała się w sobie i szybko doprowadziła do zawarcia małżeństwa.
I tak oto 5 lutego 1911 r. na ślubnym kobiercu w kościele św. Kazimierza przy 3047 West Cermark Road w Chicago stanęli Franciszek Michałek z Chyszówek oraz Marianna Drąg z Kasiny Wielkiej.
29 października 1911 r. urodziło im się pierwsze dziecko, Jan Michałek. Został ochrzczony 5 listopada, a jego rodzicami chrzestnymi byli rodacy z okolic Dobrej, Jan Miśkiewicz i Marianna Ranosz. Niestety los nie był łaskawy dla małego Jana, zmarł on bowiem 12 sierpnia 1912 r. na cholerę.
25 grudnia 1912 r. urodził się w rodzinie Michałków kolejny syn, Józef. Ten przeżył długie lata i założył, również w Stanach Zjednoczonych, swoją rodzinę. Oprócz niego Franciszkowi i Marii urodziły się jeszcze cztery córki: Wanda, Helena, Genowefa i Józefa.
Tymczasem młodsza siostra Marii, Aniela Drąg, również postanowiła opuścić rodzinną Kasinę Wielką. 21 maja 1912 r. przypłynęła do USA. Według zapisów okrętowych za jej rejs zapłacił… Franciszek Michałek, którego mieszkanie było z kolei finalnym celem Anieli. To wskazywałoby na fakt, iż sytuacja Franciszka znacząco się już poprawiła. Dwa lata później, w 1914 r., do Marii i Anieli dołączyła trzecia siostra, Wiktoria. Wcześniej pracowała ona jako pomoc domowa u rodziny w Gruszowcu. Do USA przybyła 22 czerwca 1914 r. Za brak biletu do miejsca docelowego została zatrzymana w punkcie segregacyjnym dla imigrantów, na Ellis Island w Nowym Jorku. Dopiero Maria Michałek przesłała jej pieniądze na przejazd, by mogła przybyć do Chicago i zamieszkać w domu Michałków.
Istnieją dwie teorie, nie do końca wyjaśnione, dlaczego wszystkie siostry Drągówny wyjechały do Ameryki. Pierwsza z nich mówi, iż Maria pracowała w Polsce, opiekując się dziesięcioosobową rodziną. Następnie wyjechała do Niemiec, gdzie miała pracować w piekarni. Podobno Niemcy mieli jej zalecić wyjazd do Stanów, mówiąc, że w Niemczech nic nie osiągnie. Druga wersja głosi, iż ich ojciec Józef Drąg ożenił się ponownie, po śmierci ich matki. Do wyjazdu miała przyczynić się macocha, zachęcająca pasierbice do wyjazdu, gdyż ojciec nie był dla nich dobry, okazywał wobec nich przemoc fizyczną.
Wiktoria Drąg, po przyjeździe do Ameryki, wstąpiła do zgromadzenia sióstr felicjanek. Przeżyła w nim 43 lata, a zmarła w 1960 r., mając niespełna 62 lata.
Aniela Drąg wyszła z kolei za mąż za poznanego, podobnie jak jej siostra, w Stanach Zjednoczonych, mężczyznę o nazwisku Nowakowski. Ślub miał miejsce w 1921 r. Na obczyźnie dożyła sędziwego wieku 94 lat, zmarła bowiem w 1987 r
Wróćmy jednak do głównych bohaterów opowiadania, do Franciszka i Marii Michałków. W 1925 r. Franciszek rozpoczął starania o nadanie obywatelstwa Stanów Zjednoczonych. Prawdopodobnie mu się to udało.
Franciszek zmarł trzy lata później, w 1928 r., mając niespełna 48 lat. Jego żona, Maria umarła w 1955 r., w wieku 66 lat. Była członkinią Towarzystwa Jerzego Washingtona – organizacji zrzeszającej Polonię amerykańską.
Tak oto przedstawiają się burzliwe dzieje polskiego chłopa z galicyjskich Chyszówek i dziewczyny z Kasiny Wielkiej. Takich epizodów było zapewne więcej. Być może z terenów obecnej gminy Dobra. Emigracja „za chlebem” była wówczas zjawiskiem masowym.
Oprac. Adrian Cieślik