PRL w Dobrej we wspomnieniach

Czasy PRL – u były w całej Polsce wielobarwne. Jedni twierdzili, że są to wspaniałe czasy, inni zaś mówili, że już gorzej być nie może. Tak samo było tez w Dobrej, wsi rolniczej.Zaraz po wojnie jedynym zakładem pracy był Związek Budownictwa Miejskiego (ZBM). Pracowali w nim stolarze, uczniowie i praktykanci szkoły stolarskiej. W latach późniejszych powstała Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska (GSSCH). Pierwszym prezesem tej spóldzielni był Władysław Miskowiec. Za czasów jego prezesury zostały wybudowane sklepy, masarnia, rzeźnia, piekarnia, restauracje w Jurkowie i w Dobrej, Wiejski Dom Towarowy, rozlewnia wód mineralnych, młyn. Z tego powodu, że prezes Miśkowiec nie miał wykształcenia, został usunięty ze stanowiska. Nowi prezesi nie wybudowali nic nowego w Dobrej, tylko zaczęli sprzedawać to, co posiadał GSSCH. Dzięki Władysławowi Miśkowcowi w Dobrej nie było problemu ze znalezieniem pracy.W Dobrej za Specjalnym Ośrodkiem Szkolno – Wychowawczym (SOSW) mieścił się Ośrodek Wczasowy należący do ZBM-u. Przyjeżdżali do niego prezesi z Krakowa i Zakopanego wraz z rodzinami na letni wypoczynek.Również do wielu prywatnych domów przyjeżdżali latem tzw. „letnicy” z miast na wypoczynek. Był to dodatkowy zarobek dla rodzin wynajmujących pokoje wczasowiczom.W każdym zakładzie pracy był I Sekretarz PZPR, do którego można było przyjść w każdej potrzebie.Ludzie w Dobrej znajdowali pracę w Izbie Chorych (późniejszym Ośrodku Zdrowia) Szkole Podstawowej, Zawodowej Szkole Rolniczej, Szkole Specjalnej (obecnie SOSW), i w skupach: owoców leśnych, ziół i butelek. Pracę można było znaleźc również w Tymbarku, w owocarni i w tartaku, a w Limanowej w Powszechnej Spółdzielni Spożywców (PPS). Ludziie do pracy dojeżdżali pociągami.W każdy poniedziałek odbywał się w Dobrej tzw. „spęd”, na którym miejscowi rolnicy mogli sprzedawac i kupowac zwierzęta gospodarskie.Wszyscy ludzie bardzo chętnie uczestniczyli w uroczystościach kościelnych i opaństwowych. Rolnicy bardzo często jeździli do Skrzydlnej i Tymbarku na jarmarki, gdzie sprzedawali i kupowali trzodę chlewna, zboże, bydło, konie i owce.Na wielu osiedlach były takie jakby „małe kina”, to znaczy, że jeden gospodarz na osiedlu posiadał telewizor i wszyscy mieszkańcy schodzili się do tego domu, w którym był telewizor i oglądali wspólnie to, co pokazywali w telewizji. Dopiero z biegiem czasu ludzie zaczęli posiadać telewizory. Na początku były one czarno-białe, a dopiero później kolorowe.W zimowe wieczory kobiety schodziły się w jednym domu i skubały pierze, przędły wełnę i dostarczały sobie rozrywki przez rozmowy, wspólny spiew piosenek ludowych i wspominanie dawnych podań, legend i czasów.Czasy komunizmu i PRL-u w Dobrej nie były w sumie takie złe. Ludzie mieli pracę, nie było bezrobocia, zarobki były stabilne i wszyscy zarabiali jednakowo. Z drugiej jednak strony niektórzy narzekali. Moim zdaniem czasy komunizmu były dwojakie. Wtedy nie było bezrobocia, ale za to w sklepach też nic nie było.                                   

Na podstawie wspomnień pana Stanisława Przybytka
Kwiecień 2024
P W Ś C P S N
« Mar    
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Newsletter

Facebook